Hastings. Epilog: Edyta, Edwin i Morcar.

an Aoine, an 2ú lá de Mheitheamh 2017

Od Księstwa Normandii i jego dwóch najsławniejszych władców (tutaj), przez Bitwę pod Hastings, oraz to, co było przed i po niej, dotarliśmy ostatecznie do tego Epilogu (tu jego poprzednia część) i końca obecnego cyklu normańskiego…

* * *

Żona świętego Edwarda i jednocześnie siostra zabitego pod Hastings króla Harolda: królowa Edyta z Wessex, była pod wieloma względami jeszcze bardziej niezwykła niż oni obaj.

Ojciec Edyty, Godwin z Kentu (jeden z trzech żądnych władzy i wpływów szlachciców, de facto rządzących wtedy państwem) zadbał o gruntowne wykształcenie córki. Znała się na gramatyce, retoryce, arytmetyce, astronomii, muzyce, szydełkowaniu i haftowaniu. Mówiła biegle po łacinie, duńsku, francusku i irlandzku.

Edward był szanowany wśród poddanych za pobożność, rozwagę, spokojne rządy i wierność własnej żonie (w czasach kiedy nieślubne dzieci były na szczytach władzy częstym zjawiskiem).

Mówi się jednak, że wygląd jego bardzo odbiegał od królewskiego ideału i to właśnie ukochana Edwarda przydała mu nieco więcej blasku i majestatu.

Zadbała o to, aby mąż ubierał się bardziej elegancko i zgodnie z własnym stanem, sprawiła mu berło wysadzane złotem i drogimi kamieniami; królewskie komnaty ozdobiła hiszpańskimi dywanami i dziełami sztuki z innych państw.

Nasza bohaterka miała spory wpływ na rządy jako główny doradca Edwarda. Ponoć zawsze mądrze mu radziła, a on się chętnie do owych rad stosował.

* * *

Związek Edyty i Edwarda zaczął się od zakulisowych machinacji wspomnianego już Godwina. Ten najpierw pomógł Edwardowi zasiąść na tronie (którego bez jego wsparcia by nie zdobył, przy czym owego wsparcia też nie udzielił za darmo – ich relacja generalnie opierała się na łapówkarstwie), a potem podsunął mu córkę jako okazję odwdzięczenia się.

Ostatecznie możnowładca nie doczekał się wnuka, którego tak bardzo chciał osadzić na tronie. Spiknięta przez niego para zapałała wszakże do siebie uczuciem szczerym i głębokim.
Pobrali się 23 stycznia 1045 roku i przeżyli wspólnie 20 lat, mimo dokładnie takiej różnicy wieku (w chwili ślubu, on kończył 40, ona 21) i różnych wstrząsów, którym musieli stawić czoła.

Jeden z nich przyszedł w roku 1051, w postaci gigantycznej, z dawna nabrzmiewającej awantury. Edward chciał postawić teścia przed sądem za „zachowanie szlachcica niegodne”; ten jednak uciekł z kraju razem z synami.

Wściekły król nie miał względów dla nikogo. Chociaż kochał żonę, zamknął ją w klasztorze i skonfiskował jej ziemie. Jej rodzinę skazał na banicję. Po jakimś czasie Godwin ochłonął i ukorzył się przed zięciem. Do łask wróciła też Edyta.

Łatwo zrozumieć, dlaczego Edward nigdy specjalnie nie przepadał za rodziną żony. Ta zaś po powrocie z wygnania jeszcze bardziej zacieśniła więzi z krewnymi, zwiększając swoje i tak już znaczące wpływy.

Za jej sprawą w Anglii jak grzyby po deszczu powstawały szkoły, klasztory i kościoły. W pewnym momencie wzięła pod swoje skrzydła Małgorzatę – późniejszą królową Szkocji i świętą katolicką.

* * *

Po inwazji Normanów w roku 1066, królowa Edyta jako jedyna członkini anglosaskiej rodziny królewskiej pozostała w Anglii. I jako jedyna przeżyła tamten gwałtowny okres bez utraty bogactwa, kończyn ani życia.

Wilhelm Zdobywca odnosił się do niej z szacunkiem; pozwolił nawet Edycie zachować dotychczasowy majątek i pozycję. Wręcz stworzyła sobie własny, w pełni anglosaski dwór pod protekcją nowej władzy.

Głównym źródłem informacji o Edycie jest dziś (spisana z jej inicjatywy) historia jej życia oraz małżeństwa z Edwardem: Vita Edwardi Regis.

Królowa Edyta z Wessex zmarła 18 grudnia 1075, w wieku 50-paru lat i spoczywa obok męża w Opactwie Westminsterskim.

* * *

Jako się rzekło w części trzeciej, w 1067 Wilhelm powrócił na krótko do Normandii i wziął ze sobą Edwina i Morcara. Po zakończeniu tamtej kampanii, bracia przebywali jakiś czas na dworze w Londynie.

Szybko się znudzili i już w 1068 powrócili do swoich ziomków w Northumbrii, myśląc o kolejnym powstaniu. Po stronie braci stanęło wielu Anglików i Walijczyków, duchownych i biedoty.

Chociaż obaj zawsze byli w gorącej wodzie kąpani, nie chcieli ryzykować zbyt wiele. Kiedy spisek był już zawiązany i wici rozesłane po całym kraju, Edwin i Morcar zorganizowali zwiadowczy wypad pod Warwick. Tam natknęli się na króla. Starym zwyczajem, poddali mu się, ten im wybaczył, rebelia upadła w zarodku i wszystko było cacy aż do roku 1071.

Nie wiadomo dokładnie, co się wtedy stało. Dość powiedzieć, że bracia znowu nadepnęli Wilhelmowi na odcisk i groziło im więzienie. Udało im się jednak potajemnie zbiec z miasta.

Zbiegowie przez jakiś czas wędrowali tu i ówdzie, głównie bocznymi drogami. Potem rozdzielili się – Edwin dołączył do podobnych sobie rebeliantów w Ilse of Ely i tam pozostał do czasu zajęcia tego obszaru przez siły króla.

Morcara z kolei znowu ugryzło sumienie i wrócił do Wilhelma. Ten natychmiast oddał go pod nadzór Rogera de Beaumonta: jednego ze swoich zaufanych dworzan. Roger, nie patyczkując się, wtrącił młodszego z braci do więzienia w Normandii. 

Na tym właściwie mógłby się zakończyć wątek Morcara, gdyby nie fakt, że w 1087, leżący już na łożu śmierci Wilhelm Zdobywca udzielił amnestii jemu oraz pozostałym więźniom przetrzymywanym w Anglii i Normandii. 

Amnestia Morcara okazała się krótkotrwała. Angielski tron odziedziczył drugi z trzech synów Zdobywcy: Wilhelm II Rudy. Rudy sprowadził Morcara z powrotem do Anglii, zabrał do Winchesteru i ostatecznie biedak faktycznie skonał za kratkami. 

===================================================================================

Przepraszam, Kochani. To, co pierwotnie miało mieć trzy części, w pewnym momencie zaczęło żyć własnym życiem i nieco się rozrosło, porywając mnie (i mam nadzieję także Was) ze sobą…

Redagując niniejszy cykl korzystałem z następujących źródeł: 

  • materiałów z facebookowej strony British History,
  • kilku artykułów z anglojęzycznej Wikipedii,
  • dwóch postów z poprzedniego bloga Stokrotki (zalinkowanych w poprzedniej części),
  • pewnej notki na blogu Freelance History Writer należącym do mojej znajomej historyczki: Susan Abernethy.
  • posta z innego bloga, którego Susan mi wskazała, 
  • szczypty wiedzy własnej. 

Sláinte!

Posted on 2 czerwca 2017, in Englaland, Hastings. Bookmark the permalink. 30 Komentarzy.

  1. Ale to zakręcona historia O.o

    • Cóż,średniowiecze (i wcześniejsze i późniejsze) było raczej gwałtowne… I takie właśnie dosyć zakręcone, zwłaszcza kiedy w grę wchodziły różne koneksje, walki o władzę czy spiski.

  2. Strasznie skomplikowana historia i trudne czasy, a za co Edward został świętym?
    Ciesze się, ze ominęły mnie takie zawirowania, jednak chyba wolę czasy obecne…

    • Nasze czasy są o tyle lepsze, że zamachy i spiski są rzadsze, tak mi się wydaje. Nasze czasy są być może spokojniejsze i bardziej cywilizowane, ale też można czasami zwariować 😉

      Niestety nie udało mi się znaleźć powodu jego kanonizacji, ale częściowo napisałem o tym w notce – ten niewytłumaczalny, słodki zapach ciała tuż po śmierci i praktycznie natychmiastowy kult. Być może działy się jakieś cuda za jego wstawiennictwem, o których nie wiemy.

  3. Dreptak Zenon

    Boszszsz….! Ale namieszana historia!
    Wynika z niej chyba tylko tyle, że cały ten historyczny sztafaż bogoojczyźniany i narodowy, funta kłaków nie jest warty, a jedynie liczyły się osobiste ambicje, zbójeckie zachowania, zwyczaje i złodziejska mentalność. Dobre było złupienie każdego kto był słabszy, dobre też łupienie każdego innego poza sobą. Polityka polegała na zmawianiu się różnych możnych sukinsynów przeciwko innym sukinsynom, pod warunkiem, że przez jakiś czas było to korzystne. Nie ważne jakich nieszczęść przysporzy to innym, ważne, żeby się odrobinę cudzym kosztem wzbogacić i bezkarnie kogoś złupić.
    Tu wychodzi drobna różnica z naszymi czasami. Otóż u nas można stracić szybko co się zyskało podstępem i łgarstwem, a nawet (czasami) za to odpowiadać. Wtedy to była kwestia silnej drużyny, bez czci i sumienia.

    • W tamtych czasach często było tak, jak mówisz, ale też nie można wszystkiego generalizować. Zaprezentowany przeze mnie cykl potoczył się właśnie tak, ale nie wszystkie historie takie były. Była przecież walka w słusznej sprawie, zawiązywano sojusze, traktaty… 🙂

      A sprawiedliwość również prędzej czy później dopadała wtedy złoczyńców… Jeśli nawet nie na tym, to już na pewno na tamtym świecie.

  4. Historii Anglii nie da sie krotko opisac 🙂 Niemal kazdy wladca, czy wladczyni mial bardzo burzliwe i ciekawe zycie. Najwiecej wiemy o Tudorach bo postacie Henryka VIII czy Elzbiety I nadal fascynuja Hollywood i powstaja o nich coraz to nowsze seriale i filmy. Jednakze ta wczesniejsza historia Anglii wcale Tudorom nie ustepuje miejsca w dziedzinie bujnosci wydarzen. Fajnie ze o tym piszesz, nie kazdemu chce sie wertowac ksiazki historyczna a tu wszystko w pigulce 🙂
    Pozdrawiam!

    • Masz rację – na Wyspach ciągle coś się działo i dzieje. Nigdy nie brak tematów do opisywania 😀

      Cieszę się bardzo, że podoba Ci się to, co piszę. Taki był zamysł Polanki – żeby zabierać ludzi w ciekawą (mam nadzieję…) podróż w czasie i przestrzeni 🙂

  5. Podziwiam pasję wyszukiwania takich wiadomości. 🙂 Wyczuwam emocje na odległość, Celcie! 🙂

    Nie myślałeś o tym, aby szerzyć swoją wiedzę, np. poprzez wydanie książki? 😉

  6. Ciekawych rzeczy można się z notki dowiedzieć. Zgadzam się z przedmówczynią – powinieneś wydać książkę na temat polityki królewskiej na Wyspach. Z chęcią bym ją przeczytała 🙂

  7. szczur z loch ness

    Przyznam, że pozostaję w nieustającym podziwie dla wytrwałości w tropieniu tych wszystkich zawiłości i wierności Twojemu nietuzinkowemu hobby. Brawo Ty!
    Serdeczności z Krainy Loch Ness 🙂

  8. Nie będę powielać komentarzy, Celcie.:)
    Idę na łatwiznę i dołączam się do słów Szczurka, Ilony i Karoliny.
    Podziwiam Twą pasję, wiedzę historyczną oraz tak potrzebną tu dbałość o szczegóły. Dodatkowo masz lekkie pióro i łatwość przelewania myśli na papier.
    Posłuchaj nas, pana K. i spełnij swe książkowe marzenie.
    Uwierz, że Ci się uda.

    • Dzięki ogromnie 🙂

      Staram się wierzyć, tylko obecnie mało mam możliwości, czasu i źródeł na takie przedsięwzięcie 🙂 A nie chcę, żeby to była tylko sucha kopia tego bloga na papierze. W tym wypadku chciałbym to rozegrać troszkę inaczej…

      Zobaczymy, co i kiedy przyszłość pokaże 🙂

  9. No prosze, nie miałam zielonego pojecia o tej Edycie. O bitwie pod Hastings słyszałam oczywiscie lecz nie było wzmianki o niej. Super wpis.

Rozmowy pod Wielkim Dębem...

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.