Category Archives: O celtyckiej (po)mroczności

A five-post series about the darker and more controversial aspects of Celtic Culture…

O celtyckiej dwoistości i (po)mroczności… V

an Domnach, an 9ú lá de Mheitheamh, 2013

Zbliżamy się, Drodzy Czytelnicy, do końca tego interesującego cyklu (IIIIII, IV).

W tej ostatniej już części dokończymy temat o pewnej szokującej kości z normandzkich „ołtarzy” ofiarnych, wspomnianych przeze mnie w części drugiej. Postaram się także opowiedzieć o kilku innych kontrowersyjnych ciekawostkach. Nad jedną z nich zatrzymamy się nieco dłużej…

* * *

Rzeczona kość wywarła na mnie i na badaczach z paryskiego Instytutu Medycyny Sądowej takie wrażenie, gdyż w przeciwieństwie do reszty szczątków, była przecięta wzdłuż. Zupełnie jakby ktoś chciał się dostać do szpiku wewnątrz…

Niewykluczone, iż Celtowie uprawiali rytualny kanibalizm. Spożywali szpik ofiar, przekonani, że zyskają siłę oraz mądrość zmarłego współplemieńca. Wierzyli, że w ten sposób duch ofiary będzie im towarzyszyć i ich wspierać.

* * *

Być może podobne przeświadczenie legło u podstaw dekapitacji – dla greckich historyków, jednego z najbardziej odrażających obrzędów moich braci. Źródła anglojęzyczne określają go mianem: „łowienie głów”.

Wydaję się wielce prawdopodobne, że przejęli owe praktyki od mieszkających na wschodnich obrzeżach Europy Scytów, którzy zajmowali się podobnymi rzeczami.

Można nawet powiedzieć, iż Celtowie podnieśli ten makabryczny zwyczaj do rangi rytuału religijnego skrzyżowanego z dyscypliną sportową. Podobnie było ze skalpowaniem u amerykańskich Indian.

*

Każdy Celt, ruszając do boju, stawiał sobie za punkt honoru zdobycie jak największej ilości wrażych głów. Czemu miało to służyć? Po pierwsze, można było post factum policzyć, ilu dokładnie przeciwników udało się wysłać na tamten świat.

Widać tutaj zbieżność z postępowaniem Egipcjan, którzy po zakończonej bitwie obcinali wrogom ręce i w ten sposób liczyli zabitych.

Po drugie, głowy traktowano jak swego rodzaju trofea – im więcej ich zdobył dany wojownik, tym wyższy miał potem status i większy prestiż wśród współplemieńców. Świadczyło to bowiem o jego biegłości w walce.

Strabon opowiada, że Posejdonios w czasie jednej ze swoich podróży zetknął się z pewnym celtyckim wodzem, którego koń obwieszony był wieńcem z ludzkich głów. Ujrzawszy coś takiego po raz pierwszy, filozof z Rodos poczuł się tak słabo, że po prostu zwymiotował na miejscu. „Z czasem przyzwyczaił się jednak do takich widoków i znosił je względnie łatwo” [tłumaczenie moje].

Trzeci powód „łowienia głów” to element duchowy – na wskroś przenikający życie każdego Celta. Wierzono, że jeśli odciąć komuś głowę, osoba ta nie zmartwychwstanie ani nie będzie mogła straszyć swego pogromcy jako duch. Zabierając głowę przeciwnika, wojownik magicznie zwiększał własną siłę i zdolności.

Ponadto moi bracia dobrze wiedzieli, iż w głowie człowieka mieści się potężne narzędzie: ROZUM (o czym coraz więcej ludzi zdaje się dzisiaj zapominać). Cała wiedza, doświadczenie i wszystkie wspomnienia zabitego, właśnie przez rozum przechodziły na zwycięzcę.

Zastanawiam się czasem, czy twórcy „Nieśmiertelnego” nie zaglądali do celtyckich źródeł. Albowiem jeżeli jeden Nieśmiertelny pozbawił drugiego głowy, zyskiwał całą jego wiedzę i doświadczenie.

*

Kiedy w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku badano nowo odkryte oppida (warowne osady) w południowych Niemczech oraz we Francji, natrafiono na pewną zagwozdkę – wiele domów w danej osadzie miało obok wejścia wykutą niewielką niszę. Archeolodzy długo zastanawiali się nad jej przeznaczeniem.

Wraz z postępem badań stało się jasne, iż w owej niszy przy wejściu kładziono odcięte głowy. Duch zabitego miał w ten sposób chronić konkretne domostwo.

Ten proceder mógł dotyczyć również całych osad. Odcięte głowy wrogów często zatykano na palisadzie otaczającej oppida. W przypadku pojedynczych rodzin – umieszczano je na wysokich, sięgających ponad komin słupach, stawianych przed domem. Była to przestroga, co może czekać sąsiednie plemiona, jeśli odważą się zaatakować to miejsce…

* * *

Być może pamiętacie, jak bazując na informacjach z filmu „Ofiary druidów”, opisałem Wam w poprzedniej części obrzęd złożenia w ofierze Człowieka z Lindow.

Herodot bądź Strabon (nie udało mi się w książce znaleźć odpowiedniego akapitu, żeby sprecyzować, który z nich, a nie chcę Was wprowadzić w błąd) pisze o jeszcze innym wariancie tego zwyczaju.

Wybrany Celt zostaje poświęcony przez druidów i rozebrany do naga. Jeden z wojowników wbija następnie takiemu człowiekowi sztylet w brzuch. Kapłani na podstawie drgawek konającego tudzież wypływającej z jego wnętrzności krwi radzą plemieniu, jak należy postąpić w obliczu nadciągającego zagrożenia. Taką samą taktykę stosowano, aby przewidzieć wynik nadciągającej bitwy…

* * *

Chcąc poruszyć ostatni już temat w tym cyklu, musimy znowu zwrócić się po pomoc do Juliusza Cezara. Ten sam człowiek, który metodycznie zniszczył potęgę Celtów w Galii, paradoksalnie pozostawił potomnym najdokładniejszy opis galijskich zwyczajów i ich życia codziennego.

To przede wszystkim od niego wiemy, że „Galowie nad wdzięki kobiet przedkładali towarzystwo własnej płci”; z kolei w czasie uczt „brali do łoża dwóch lub trzech kompanów dla towarzystwa”.

Nie jest to do końca prawda. Kobiety odgrywały u moich braci rolę równie ważną, co mężczyźni (a niekiedy nawet i ważniejszą). Trzeba pamiętać, że dyktator opisywał tylko to, co sam widział w czasie prowadzonych kampanii.

Z jednej strony, Cezar nie przebywał w pomieszczeniach zarezerwowanych dla kobiet, lub też mógł nie zostać dopuszczony w ich pobliże. Z drugiej to, o czym pisze, było w tamtych czasach zupełnie normalne. Moi bracia w późniejszych wiekach  żyli głównie w społecznościach patriarchalnych: dominował kult siły i wysportowanego męskiego ciała.

Celtycki wojownik postrzegał innych facetów albo jak konkurentów…albo jak obiekty seksualne (zwłaszcza, jeśli zanadto pofolgował sobie z napitkami podczas uczty). Walcząc przez dłuższy czas z dala od domu i rodziny, człowiek tęskni za pewnymi rzeczami. Między członkami drużyny zawiązują się mocne przyjaźnie, które nierzadko przeradzają się w coś więcej…

Tak samo było w innych państwach starożytnego świata: Grecji, Rzymie czy Macedonii. Wspomnienie tego typu stosunków przetrwało do dzisiaj w filmach i serialach chociażby – Herkules miał Yolaosa, Xena miała Gabrielę, zaś Aleksander Hefajstiona. Celtowie byli najzwyczajniej wytworem swoich czasów.

Nie było im też obce kazirodztwo. W tym przypadku jednakże zawsze ściśle przestrzegali pewnej zasady i do łoża szli tylko z krewnymi szóstego stopnia…

* * *

Biorąc pod uwagę wszystko to, co na przestrzeni tych pięciu części napisałem, grecko-rzymskie raporty na temat moich duchowych braci są do pewnego stopnia prawdziwe.

Gwoli prawdy trzeba jednak tutaj wspomnieć, iż zawierają sporą dozę hipokryzji. Według „Ofiar druidów”, Rzymianie aż do roku 97 p.n.e. sami praktykowali wszystko to, za co tak ostro potępiali Celtów.

* * *

Na zakończenie, chciałbym tutaj zamieścić swego rodzaju „posłowie”.

Jeszcze zanim rozpocząłem ten cykl, podniosły się na Polance pewne głosy, twierdzące, iż piszę o Celtach dosyć jednostronnie, nie eksponując spraw nieco bardziej mrocznych i kontrowersyjnych…

Jak już wspominałem gdzieś indziej, celtyckie notki piszę rzetelnie, w miarę swojej aktualnej wiedzy oraz możliwości. Mam nadzieję, że było to widać również i w tym cyklu. Nie ukrywam niczego. Ale moje źródła są ograniczone.

Gdyby nie wspomniany w pierwszej części film: „Ofiary druidów”, opis tematu byłby zapewne dużo uboższy. Tymi rozważaniami zaś wyczerpałem go całkowicie.

Mam nadzieję, iż zdołał on rozwiać nieco pewne wątpliwości, jakie mogły się pojawić odnośnie mojego stosunku do Celtów… 

Skoro Wy, Kochani, przychodzicie tutaj i czekacie na kolejne wpisy, to znaczy, że akceptujecie to, co chcę Wam przekazać. Na tym polega istota blogowania.

======================================================

Podobnie jak niegdyś w przypadku cyklu Shan Van Voght, powyższe notki również były przedsięwzięciem pracochłonnym, w którym musiałem sięgać jednocześnie do kilku źródeł:

1. „Ofiary druidów”, film dokumentalny, USA, 2008 [nadany na kanale Planette+ 25 lutego 2013]

2. „Pradawni bogowie – odcinek 6: Celtowie”, serial dokumentalny, 2006 [nadany na kanale TVP Historia 3 listopada 2012]

3. Z dziejów Cesarstwa Rzymskiego, odcinek 4″, mini-serial dokumentalny, USA, 2001 [nadany na początku 2013 roku na kanale Planette+, daty nie pamiętam]

4.  Książka „The Celts”, autor: Gerhard Herm, 1976. [zbiory własne]

5. Książka „Mitologie świata – Celtowie”, autor: Joanna Ross-Kałużna, 2008 [zbiory własne]

6. Juliusz Cezar

7. Swetoniusz Paulinus

8. Herodot

9. Strabon

10. Tacyt

* * *

SLAINTE!