Éirí Amach na Cásca…IV

an Déardaoin, an 27ú lá de mhí Iúil 2017
 ♦
 
Na przestrzeni części drugiej i trzeciej usiłowałem przedstawić Wam obraz walk w samym Dublinie oraz przyległościach. Teraz przyjrzymy się Powstaniu w innych częściach Wyspy…

W Niedzielę Wielkanocną, Ochotnicy Irlandzcy zebrali się w kilku punktach na przedmieściach stolicy, lecz większość z nich wróciła do domu po otrzymaniu rozkazu zawieszenia broni. Poza tym, tamtejsze oddziały były kiepsko uzbrojone. Transport broni od Niemców, który miał temu zaradzić, przechwycili Brytyjczycy.

Podobnie było w hrabstwie Tyrone, gdzie Dennis McCullough (przewodniczący Irlandzkiego Bractwa Republikańskiego) zgromadził wokół siebie kilka bojowych kompanii. Nim wszakże doszło do czegokolwiek, przyszedł powyższy rozkaz…

Tego samego dnia w CorkTomás Mac Curtain zwołał pod broń około 1,200 osób. Jednak i oni z czasem się rozeszli, po otrzymaniu aż dziewięciu sprzecznych ze sobą rozkazów ze sztabu głównego.

We środę, Mac Curtain (ulegając namowom duchownych) poddał swój oddział Brytyjczykom. Co zrozumiałe, jego decyzja wywołała wściekłość wielu podkomendnych.

Jedyne zamieszki w mieście sprowokowali bracia Kent, stawiając opór przy próbie aresztowania. Doszło do strzelaniny, w wyniku której zginął jeden z funkcjonariuszy RIC *, oraz jeden z braci. Drugi brat stanął później przed plutonem egzekucyjnym.

* * *

Dochodzimy teraz do tego „wyjątku”, o którym wspomniałem na początku niniejszego cyklu.

Złożony z 60 mężczyzn 5. Batalion Ochotników Irlandzkich zajął koszary RIC w Swords oraz lokalną pocztę. 

Sytuacja powtórzyła się w pobliskich wsiach. Świadkiem szturmu na koszary RIC w Ashtown był przechodzący akurat tamtędy patrol z innego miasta.

Wywiązała się trwająca kilka dobrych godzin strzelanina. 23 konstabli zostało rannych, w tym ośmiu śmiertelnie. Zginęło też dwóch Ochotników, a pięciu odniosło rany. Pewien nieszczęsny cywil również nie wyszedł z tego żywy. 

Kiedy bitwa dobiegła końca, Ochotnicy rozbili obóz nieopodal Dublina. Tam został ich w sobotę rozkaz poddania się.

* * *

We czwartek, 27 kwietnia, około 100 osób na dwa dni zajęło miasto Enniscorthy. Ochotnicy próbowali także przejąć tamtejsze koszary. Kiedy się to nie udało, po prostu je zablokowali.

Podczas swoich krótkich rządów nad miastem, Ochotnicy wznieśli irlandzką flagę nad Teatrem Ateneum (z którego uczynili swoją bazę), oraz zorganizowali pare defilad w pełnym umundurowaniu. Niewielki oddział wyruszył do Dublina; zawrócił jednak, ujrzawszy zmierzający w ich stronę pociąg pełen Brytyjczyków.

W sobotę, brytyjscy żołnierze odeskortowali dwóch bojowników do więzienia Arbour Hill. Tam nakazano im złożyć broń. 

* * *

Około 700 rebeliantów pod wodzą Liama Mellowsa zaatakowało kilka posterunków policji na terenie hrabstwa Galway. W Carnmore doszło do walk, zakończonych śmiercią konstabla Patricka Wheelana. Jego ludzie byli jednak stosunkowo słabo uzbrojeni: posiadali tylko 25 karabinów i 300 strzelb. Niektórzy funkcjonariusze mieli jedynie piki.

Kompanom Mellowsa stopniowo wiodło się coraz gorzej. Brakowało jedzenia, szerzyły się pogłoski o znacznych siłach brytyjskich zmierzających na zachód. Jakby tego było mało, do zatoki Galway wpłynął wrogi krążownik HMS Glouchester, rozpoczynając ostrzał pozycji rebeliantów. 

29 kwietnia było już jasne, że położenie walczących Irlandczyków jest beznadziejne. Kompania opuściła stanowiska. Wielu towarzyszy Mellowsa zostało aresztowanych już po upadku Powstania. Reszta żyła odtąd w ciągłym biegu, kryjąc się przed władzami. 

Wspomniane wyżej brytyjskie posiłki w końcu dotarły na miejsce. Nie miały jednak zbyt wiele do roboty, gdyż Powstanie w tej części kraju upadło. 

* * *

Wedle oficjalnych wojskowych szacunków, Brytyjczycy stracili 116 ludzi, 368 odniosło rany, dziewięciu zaś uznano za zaginionych. Szesnastu policjantów (narodowości irlandzkiej) poniosło śmierć, 29 zostało rannych. Część zabitych po stronie brytyjskiej również miała irlandzkie korzenie.

Łączne straty pośród irlandzkich bojowników i cywilów wyniosły 318 zabitych oraz ponad 2,000 rannych. Łącznie 64 osoby z szeregów zarówno Ochotników Irlandzkich, jak i Irlandzkiej Armii Obywatelskiej do dzisiaj uznaje się za zaginione.

Generalnie, ofiar irlandzkich nie dzielono na cywilów i wojskowych. Wiadomo jednak, że większość ofiar w tym konflikcie stanowili właśnie cywile, zabici przypadkowym strzałem z artylerii bądź CKM-ów. Była to w sporej mierze sprawka Brytyjczyków, którzy wykorzystywali tego rodzaju broń na szeroką skalę.

W maju 1916 roku, rodziny poległych Brytyjczyków przybyły po ich ciała; przygotowywano pogrzeby. Ciała, po które nikt się nie zgłosił, pogrzebano z honorami na wojskowym cmentarzu Grangegorman.

* * *

Irlandzkich bojowników oraz brytyjskich żołnierzy łączył brak skrupułów. Za odmowę podporządkowania się rozkazom cywile mogli się spodziewać kuli w łeb z obydwu stron.

Ponadto, dwukrotnie zdarzyła się sytuacja, w której Brytyjczycy strzelali do cywilów, aby rozładować własną frustrację, lub, aby zemścić się za śmierć towarzyszy. W poprzedniej części pisałem już, że w koszarach Portobello zabito sześcioro cywilów, zaś na North King’s Street – 15.

Według wspomnień pewnego oficera: „[Brytyjczycy] traktowali wszystkich jak wrogów. Strzelali do wszystkiego, co się ruszało”.

* * *

Celem głównodowodzącego sił brytyjskich, generała Maxwella, było „doprowadzenie przed oblicze sprawiedliwości niebezpiecznych popleczników Sinn Féin, włącznie z osobami aktywnie działającymi w tym ruchu, chociaż nie w obecnym powstaniu”.

Powszechnie bowiem wtedy wierzono, iż to właśnie separatystyczna Sinn Féin (która nigdy nie miała charakteru militarystycznego) ponosi odpowiedzialność za cały konflikt.

Łącznie aresztowano blisko 3,500 mężczyzn oraz 80 kobiet. Większość jednak szybko zwolniono do domów.

Niemal półtora tysiąca osób trafiło do angielskich i walijskich obozów dla internowanych. Większość osadzonych nie miała z Powstaniem nic wspólnego.

Obozy internowania szybko ogarnął rewolucyjny zapał. W tajemnicy przed pilnującymi ich na każdym kroku strażnikami, przyszli liderzy (jak Michael Collins czy Terence MacSwiney) zaczęli planować bój o wolność kraju…

* * *

Tutaj możecie przeczytać o wszystkich przywódcach Powstania Wielkanocnego. Wszyscy oni stanęli przed sądem wojskowym i zostali straceni pod zarzutem zdrady stanu.

Za wyjątkiem sir Rogera Casementa * *,  którego najpierw pozbawiono tytułu szlacheckiego, a potem osądzono i powieszono 3 sierpnia w Londynie, egzekucje pozostałych skazańców odbyły się w Éire, w przeciągu dziewięciu dni od 3 do 12 maja.

Wśród pozostałych rebeliantów, którym wyroki śmierci najpierw zamieniono na dożywocie, a których ostatecznie puszczono wolno (pod presją światowej opinii publicznej, zszokowanej egzekucjami), największymi wpływami cieszył się Éamon de Valera  późniejszy długoletni premier i prezydent Irlandii.

Życie uratowało mu podwójne obywatelstwo – jego ojciec był Amerykaninem hiszpańskiego pochodzenia.

Ciąg dalszy nastąpi…


* Na temat Royal Irish Constabulary (Królewskiej Policji Irlandzkiej) możecie przeczytać tutaj i tutaj 🙂

* * O procesie oraz śmierci Casementa napiszę w przyszłości w osobnej notce. 

Posted on 27 lipca 2017, in Éiri Amach na Cásca, Breataine Moire. Bookmark the permalink. 16 Komentarzy.

  1. Celcie, a mnie brakuje walk z Twojego prywatnego życia. 🙂 Albo jest ich za mało tutaj, albo mnie. 🙂

  2. Gdy czyta się o tych wszystkich wojnach na przestrzeni dziejów, to dziw bierze, że ludzkość w ogóle przetrwała…

  3. ja ostatnio prowadzę swoje prywatne wojny, niektóre bitwy wygrywam nawet … 🙂
    pozdrawiam znad rozlanej kawy… 😀

  4. Nie rozumiem ludzi zupełnie . Jakąż przyjemność mieli Brytyjczycy strzelając do wszystkiego, co się rusza? Co się dzieje z sumieniami? Nie mają refleksji? Jaka idea fix jest warta życia ludzkiego? Sprawy nie da się rozstrzygnąć, ale czasem pytania retoryczne trzeba postawić.
    Zasyłam serdeczności

    • Na polu bitwy refleksja i głębsze ludzkie uczucia zanikają zupełnie. Każda wojna niezależnie od czasu i miejsca, rządzi się własnymi prawami i takie wydarzenia często prowadzą do zezwierzęcenia nawet najbardziej szlachetnych jednostek…

  5. Jak ja uwielbiam, kiedy żołnierze strzelają do cywili. To jak dzieciaki wyrywające nogi muchom. Najgrosze oblicze wojny moim zdaniem.

Rozmowy pod Wielkim Dębem...

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.