Daily Archives: 22 października 2014

Nowi Goście i zagadka Galindów :)

an Chéadaoin, an 22ú lá de Dheireadh Fómhair 2014

Nie przestaje mnie zaskakiwać fakt, że tyle jest w tym roku zaskoczeń i nieplanowanych ciekawostek pomiędzy zaplanowanymi wpisami.

Pozwólcie, że wrócę tu na chwilę jeszcze do tematu szkockiego referendum. Niedługo przedstawię Wam drugą i ostatnią część moich przemyśleń na ten temat. Jednakże mimo najlepszych chęci, nie zdołam jeszcze w tym roku przedstawić Wam pewnego dłuższego artykułu, o którym wspominałem jakiś czas temu, a którego temat wiążę się z referendum. Zredaguję go dopiero w przyszłym roku. Chociaż już po głosowaniu, temat owy (tak jak i sama sprawa niepodległości Szkocji) pozostanie stale aktualny i mam wrażenie, że będzie powracać przy każdej kolejnej walce Szkotów o samodzielność…

 * * *

Pragnę teraz serdecznie powitać tutaj dwie nowe osoby, których wirtualne cztery ściany niedawno odwiedziłem.

Gdybym miał opisać treść bloga Listy i (inne) brewerie za pomocą różnych miejsc na świecie, miałbym takie skojarzenia: sanktuarium Santiago de Compostella w Hiszpanii, Bazylika św. Piotra w Watykanie, biblioteka Trinity College w Dubline…
Taka tam panuje podniosła atmosfera. Taka ilość nagromadzonej wiedzy o muzyce i różnych twórcach na przestrzeni lat. Poza tym przemyślenia i komentarze na temat rozmaitych spraw. Odniosłem wrażenie, że Autorka Listów ma styl podobny do tego, w jakim pisze xbw. Można się tam naprawdę zamyślić.
Najpierw Ona sama przyszła do mnie, a potem ja się odwdzięczyłem 🙂

Do „czasami szukającej człowieka” Elai trafiłem dzięki Wachmistrzowi. Z tym blogiem wiążę się druga część niniejszego wpisu, ale o tym za chwileczkę…
Świat Elai przypomina bloga Stokrotki. Jest to miejsce kolorowe, przytulne i lekkie. Dające chwilę wytchnienia od naszej ciężkiej i często zabieganej codzienności. Elaja szuka człowieka i znajduje go…w podróży do różnych ciekawych zakątków, na przykład. Każda podróż okraszona uroczymi zdjęciami…

Ciepło (na przekór obecnej aurze) witam jeszcze Watrę – przybyłą, jeśli dobrze mi się wydaję, z Kneziowiska. Mam nadzieję, Drogie Panie, że każda z Was znajdzie tutaj coś dla siebie i wszystkie zechcecie gościć tu na dłużej.

* * *

Zapoznawszy mnie z Elają, Imć Wachmistrz podrzucił mi był linka do jednej z Jej podróży. Podróży odbytej do specyficznego ośrodka rekreacyjno-terapeutycznego na Mazurach. Miejsce to powstało dzięki pewnemu psychologowi, zafascynowanemu życiem i obrzędowością starożytnego plemienia Galindów.

Idea była taka, aby goście ośrodka mogli sobie poradzić z własnymi problemami i dojść do równowagi psychicznej, dzięki technikom wykorzystywanym przez naszych przodków. Wszystko to w sympatycznym towarzystwie, klimatycznej atmosferze dawnych wieków i bez kontaktu ze współczesnością, na łonie pięknej przyrody. Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania!

Zdjęcia znajdujące się w podrzuconej notce tylko dodatkowo pogłębiły zachwycające pierwsze wrażenie. Link do owego „Mazurskiego Raju” postanowiłem zaś włączyć do tutejszych ciekawych stron.

*

Zarówno Wachmistrz, jak i Elaja sugerowali, że Galindowie byli Celtami. Natychmiast więc po przeczytaniu powyższej notki, przekopałem bliższy i dalszy Internet celem weryfikacji tych doniesień. I muszę przyznać, że jestem teraz troszkę skołowany. 

Galindowie, owszem istnieli; wspomniany ośrodek założono na części ich dawnych terenów (które obejmowały dzisiejsze Mazury i województwo podlaskie, a według innych źródeł: także kawałek Warmii i północnego Mazowsza). Ale tak w anglo- jak i w polskojęzycznych stronach na ich temat, jak byk stoi, że Galindowie należeli do plemion bałtyckich. O Celtach ani słowa. Zdjęcia Elai oraz niektóre opisy mogłyby wszakże sugerować pewne związki obu kultur.

Elaja nazywa ich też u siebie „Galami” – nie wiem, czy to tylko użyty przez Nią skrót od nazwy plemienia, czy może świadome nawiązanie do moich braci zamieszkujących współczesną Francję i Belgię. 

Od siebie jeszcze dodam, iż kawałeczek od terenów Galindów, na Kujawach, istniała dawniej celtycka mennica (jedna bądź nawet kilka, nie jestem pewien). Obecnie prowadzone są tam wykopaliska, których stałym owocem są monety i mniejsze rękodzieła, wykonane w wyraźnie celtyckim stylu.

Kujawy to kawałeczek od Mazur i Podlasia, ale moim zdaniem, na tyle jeszcze blisko, aby umożliwić ewentualną wymianę handlową między Celtami a Galindami.  

Nie jestem pewien, co o tym myśleć w sumie…

Temat jak widać, interesujący i frapujący nadzwyczaj 🙂 Niezależnie od związków celtyckich lub ich braku, wart poznania i zgłębienia, a w przypadku „Mazurskiego Raju” – doświadczenia na własnej skórze…