Monthly Archives: Wrzesień 2015

Nowa ścieżka…

an Déardaoin, an 24ú  de Mheán Fómhair 2015

Gdzieś od zeszłego roku trwa u mnie niemal nieustanne pasmo Dobra przez duże D. Dobra i przyjemnych zaskoczeń oraz wzruszeń mniejszych lub większych. Po prawdzie, Dobro zawsze u mnie było (nawet wtedy kiedy mi się wydawało, że nie ma go wcale…). Dawno już wszakże owe Dobro nie objawiało mi się w tak jaskrawy sposób.

Inne zaś rzeczy dzieją się jakby same z siebie; rzeczy, których potrzebuję i o których w skrytości marzę nie od dzisiaj.

Mam nadzieję, że to się nie zmieni…

* * *

Niedługo po publikacji poprzedniej notki, Życie jakby przyspieszyło tempa. Bóg skierował moje kroki na nową ścieżkę i prowadzi mnie teraz po niej. Zanim jednak wziął mnie za nogi, najpierw mnie z nich ściął. Niczym Rocky Balboa – nokautem prosto między oczy!

Nokaut przyszedł wczoraj, w postaci oficjalnego pisma z tutejszej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Wasz Celt jest teraz oficjalnie studentem I roku studiów stacjonarnych na kierunku Filologia Angielska ze specjalnością translatorską, w podlegającym PWSZ Instytucie Języków Obcych… 😀

Rozpoczęcie roku akademickiego już 1 października!

Pisząc te słowa nadal jestem w szoku i zapewne długo jeszcze będę… Zupełnie jak po koncertach Gregorian czy Beltaine.

Jestem podekscytowany tym nowym rozdziałem w moim zyciu, ale też i trochę przerażony… Sądząc po relacjach części moich studiujących przyjaciół, to nie to samo co w liceum. Żadne przelewki.

Pojęcia nie mam, czy sobie poradzę, ani jak sobie poradzę..ale marzyłem o tym od dawna. Maturę zdałem w 2009 roku…i wbrew temu, co niektórzy myślą, nie zmarnowałem tych sześciu lat z własnego wyboru.

Ale nie chcę już czuć się gorszym od całej reszty świata… Chcę udowodnić sobie, że jeszcze mogę, że mam jeszcze ambicję. Bo zawsze byłem ambitny, głodny wiedzy i nowych doświadczeń. Zawsze chciałem od Życia czegoś więcej… Zaraz po maturze miałem na siebie jasny Plan, na swoje dalsze życie, i nigdy z tego nie zrezygnowałem.

Mam nadzieję, że teraz znowu zacznę bardziej w siebie wierzyć. I że co niektórzy moi bliscy również zaczną. Zauważyłem bowiem już dawno, że im osoba bliższa sercu, im lepiej wydawałoby się, że Cię zna, tym mocniej w Ciebie uderza…

*

W zeszłym tygodniu złożyliśmy wymagane dokumenty, gdzie trzeba. Byliśmy z Rodzicami u Pani Dyrektor i w sekretariacie. Zostaliśmy bardzo etuzjastycznie przyjęci.

Uczelnia nie ma indywidualnego toku nauczania, wykładowcy nie przychodzą do domu. Prawdopodobnie będę uczyć się sam, w oparciu o materiały z uczelni oraz pozostając w stałym kontakcie z wykładowcami. Do szkoły będę jeździł tylko na ważniejsze egzaminy lub uroczystości.

A opis kierunku jak marzenie – historia i kultura Wysp Brytyjskich oraz USA; angielski w dyskusji, piśmie, słuchaniu, czytaniu… Jeśli przeżyję I rok studiów, na II dojdą przedmioty specjalnościowe, już bardziej związane z zawodem tłumacza, z całą jego specyfiką i otoczką. Przeraża mnie w tym wszystkim gramatyka (która zawsze była moją piętą Achillesową), praktyki zawodowe (nie wiem jeszcze, jak to ogarnę), oraz same te większe egzaminy.

Tak czy inaczej, czeka mnie teraz trzyletni bój o licencjat. Dodatkowo, moja Mama (która licencjat już posiada) postanowiła zawalczyć o magistra. Dla mnie będzie to oznaczać pomaganie Jej w przepisywaniu, wynajdywaniu, kserowaniu, drukowaniu i wysyłaniu różnych rzeczy.

* * *

Piszę tę notkę nie tylko dlatego, żeby podzielić się z Wami moją radością. Pragnę Was też uprzedzić, że wszystko to, co będzie, może się odbić na tym, co robiłem do tej pory – między innymi na Polance. Już teraz mam dla Was całą masę materiału w szkicach. Jeszcze na ten, a także już na przyszły rok – bardzo ważny dla mojego bloga oraz jego tematyki. 

Teraz nie wiem, czy się z tym wszystkim wyrobię. Na pewno już nie dam rady pisać notek ani odwiedzać Was tak często, jak do tej pory. Mam nadzieję, że nikogo przez to nie stracę. Polanka jest dla mnie ważna, ale ja też muszę się rozwijać.

Zapewniam, że nie zniknę stąd całkiem. Wy i to nasze wspólne Polankowe dzieło jesteście zbyt ważną częścią mojego życia, abym mógł tak po prostu zniknąć. Może rzadziej, może mniej i nie zawsze „na czas”, ale wciąż będę pisał… 🙂 Proszę tylko gorąco o Waszą wyrozumiałość, nieustające dobre myśli, wiarę we mnie i zaciśnięte kciuki…

Teraz do pełni szczęścia potrzeba mi tu w zasadzie tylko jednego. A właściwie: Jednej. Jednej Osoby…

* * *

Obecny miesiąc zaczął się niepozornie, ale kończy (jak widać) z wielkim hukiem! Z hukiem i światecznie…

21 września, swoje 81. urodziny obchodził jeden z wielkich moich ulubieńców: Leonard Cohen. 81 lat i wciąż elegancki, pełen wigoru i pomysłów na nowe piosenki. Niesamowite! Chciałbym z tej okazji podzielić się z Wami kolejną odnalezioną przeze mnie wersją Jego przepięknej ballady, „Hallelujah”

22 września to w świecie miłośników Tolkiena Dzień Hobbita. Podwójne urodziny hobbitów Bilba Bagginsa oraz jego krewniaka, Froda. Wszystkiego Najlepszego w tym zacnym Dniu dla tutejszego Polankowego hobbita, czyli Rivulet 😀

26 września przypada Międzynarodowy Dzień Języków Obcych; z kolei 30 to imieniny św. Hieronima (między innymi patrona tłumaczy) oraz Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Są to równocześnie urodziny Pani Magdaleny Balcerek – uznanej tłumaczki filmowej.

* * *

Last but not least – kilka nowych linków po prawej stronie.

Green-Pace to pełen pasji i słońca, podróżniczy blog mojej koleżanki Igi i Jej męża Andrzeja. 8 lat temu tańczyłem z Igą na mojej pierwszej studniówce. Potem Ona wyjechała do Warszawy i wyszła za mąż. Niedawno oboje postanowili rzucić w miarę poukładane życie w stolicy i zrealizować wspólne marzenie. Kupili zielonego kampera i teraz jeżdżą po całej Europie, dokumentując widoki, przemyślenia i przeżycia na blogu.

Ania Lomi to bardzo wrażliwa dziewczyna polecona mi przez koleżankę. Adeptka sztuki masażu hawajskiego, poprzez różne inspirujące sentencje, kursy i warsztaty, uczy ludzi jak czerpać z życia pełnymi garściami; jak zdrowo i dobrze żyć, w zgodzie z samym sobą oraz swoim otoczeniem; jak wybaczać, kiedy spotka nas krzwda.

Zawartości strony Niedźwiedź Wojtek nie muszę chyba nikomu wyjaśniać 😉 Dzieje najsłynniejszego Misia w polskiej (i nie tylko polskiej) armii…

Sądzę, że nazwa Przelicznik jednostek miar i wag podobnie mówi sama za siebie. Szalenie przydatna rzecz…

* * *

Zostawiam Was, Kochani, w pięknych celtycko-norweskich klimatach zespołu Secret Garden… Nowa notka chyba gdzieś w okolicach 5.10. Albo wcześniej, albo później. Nic teraz nie wiem…