Brexitowe „przeciąganie liny”.

an Luan, an 18ú lá de Mheitheamh 2018

Jak ja lubię, kiedy Życie podsuwa mi tematy dla Was 😀 I to takie ciekawe!

Pamiętacie, jak w 2016 pisałem, że Brytyjczycy zdecydowali się opuścić Unię Europejską, czyli zaczął się Brexit? Obecna notka kontynuuje ten temat…

12 czerwca, podczas transmitowanej na żywo, cotygodniowej sesji pytań parlamentarzystów do premier May, w Izbie Gmin wybuchła potężna awantura między jej Speakerem (przewodniczącym), a deputowanymi Szkockiej Partii Narodowej (SNP). Kłótnia zakończyła się demonstracyjnym opuszczeniem sali obrad przez wszystkich szkockich posłów.

Wszystkiemu winna jest ustawa, przeforsowana ostatnio przez Brytyjczyków.

Zgodnie z nią, aby cały proces wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii mógł się odbyć szybko i bez większych problemów, część praw i wolności, nadanych Szkocji (i gwarantowanych dodatkowo przez Brukselę), musi zostać „tymczasowo zawieszona” lub wrócić pod kontrolę Londynu.

Szkocka delegacja w Westminsterze, wściekła z powodu braku jakiejkolwiek głębszej debaty nad całą sprawą, nazwała to wprost skokiem na autonomię Szkocji, dokonywanym z pogwałceniem prawa pod przykrywką Brexitu.

* * *

Nadchodzące tygodnie mogą się okazać najważniejszymi w całej współczesnej historii tego narodu. Stawką w negocjacjach między Unią a rządem brytyjskim jest bowiem przyszłość Szkotów oraz tamtejsza gospodarka i finanse.

Chociaż w referendum dotyczącym opuszczenia Unii Szkocja wyraźnie dała do zrozumienia, że chce we Wspólnocie pozostać (i powtarza to przy każdej okazji), rządzący Wielką Brytanią Konserwatyści zdecydowali się na „twardy rozwód”, bez względu na możliwe konsekwencje lokalne.

Stał się przez to Brexit zagrożeniem nie tylko ekonomicznym, ale podważającym wywalczone przez Szkotów porozumienie z 1997, w którym miażdżącą większością głosów opowiedzieli się za przywróceniem odrębnej od Londynu legislatury. Dotyczy to nie tylko Szkocji, lecz także działającej na takiej samej zasadzie autonomii Walii.

* * *

W cieniu trwających rozmów Wielkiej Brytanii z Komisją Europejską, odbyło się niedawno w Londynie podobne spotkanie na szczeblu lokalnym: pomiędzy przedstawicielami pani premier, a autonomicznymi rządami Szkocji i Walii.

Dyskutowano między innymi o tym, czy proponowane przez Brytyjczyków rozwiązania brexitowe powinny obowiązywać jednolicie na całym obszarze Zjednoczonego Królestwa.

Władze Szkocji absolutnie nie są przeciwne takim propozycjom, jeżeli tylko służą one interesom narodu. Szkocja i Walia uważają, że muszą mieć w przyszłości zagwarantowane prawo współdecydowania o tym, jakie regulacje będą obowiązywać na całej Wyspie, a jakie jedynie lokalnie.

Chcą ponadto mieć pewność, że wywalczona przed dwudziestu laty samorządność zostanie zachowana. Dzięki temu, w Szkocji będą mogły zapadać odmienne decyzje, zgodne z jej interesami i bieżącymi potrzebami. Konieczne jest również zdobycie przez Szkocję korzystnej pozycji w brytyjskich negocjacjach z Unią Europejską. 

* * *

Przygotowywana przez brytyjski rząd „Ustawa brexitowa” [jak ja ją nazywam – Celt], teoretycznie nie powinna wzbudzać kontrowersji – wszystko sprowadza się wszak do zabezpieczenia lokalnych praw szkockich i walijskich, jak też brytyjskich, kiedy już kraj faktycznie z UE wyjdzie.

W rzeczywistości jednak, ustawa ta daje Londynowi możliwość ingerencji w dowolny obszar szkockiej i walijskiej samorządności (jak na przykład rolnictwo, rybołówstwo, standardy żywnościowe, czy środowisko naturalne), jeśli owy obszar podlega regulacjom unijnym. 

W zeszłym roku okazało się, że Londyn chętnie przejmie kontrolę aż nad 111 tego typu autonomicznymi obszarami.

Opracowane prawo pozwala Downing Street postępować w takich rejonach według własnego widzimisię, z pominięciem władz lokalnych. Obszary te pozostawałyby w gestii brytyjskiej, dopóki Londyn nie uznałby, że nie są mu już potrzebne.

Chociaż Szkocja jest pro-unijna, premier May otrzymała listę poprawek do Brexitu. Owe sugestie odrzucono. Westminster obiecał w zamian zarządzić głosowanie nad własnymi poprawkami; ostatecznie głosowanie nie odbyło się. 

Biorąc pod uwagę wszystkie przytoczone argumenty, szkoccy i walijscy parlamentarzyści oraz prawnicy orzekli, iż „ustawa brexitowa” jest niezgodna z autonomią obowiązującą w Szkocji i Walii od 1997 roku.

* * *

Po kilkumiesięcznych rozmowach międzyresortowych, Westminster zmniejszył listę żądań ze 111 do 24 obszarów autonomicznych. Wciąż jednak chce mieć wyłączne prawo do podejmowania decyzji.

Co dla Szkotów najbardziej zaskakujące, propozycje posłów dotyczą także pewnych aspektów szkockiego wymiaru sprawiedliwości. Należy pamiętać, że tamtejszy wymiar sprawiedliwości od wieków działa niezależnie od swego angielskiego odpowiednika.

Ochłonąwszy z pierwszego szoku, Szkoci uznali angielskie propozycje za absurdalne. Niemniej pokazuje to wyraźnie, w jakim kierunku chciałby pójść Londyn – pragnie mieć w garści cały proces Brexitu, włącznie z tym, co prawem autonomii zarezerwowane jest przede wszystkim dla szkockiego i walijskiego samorządu.

Rząd brytyjski twierdzi, że konieczne jest „tymczasowe ograniczenie” samorządności w pewnych rejonach, aby mógł nastąpić uporządkowany rozdział od prawa europejskiego.

Szkoccy parlamentarzyści boją się z kolei, że przez kilka lat nie będą mogli stanowić prawa we własnych sprawach. Dlatego w marcu bieżącego roku, Edynburg uchwalił własną wersję „ustawy brexitowej”, która teraz wisi niejako w próżni, gdyż zastrzeżenia do niej zgłosił Londyn.

* * *

Pierwsza Minister Szkocji Nichola Sturgeon zarzeka się, że nie chodzi tutaj o „ugranie” jeszcze więcej dla siebie, czy zwiększenie kompetencji lokalnych parlamentów. Sprawa dotyczy autonomii już istniejącej i określonej.

Jeżeli Londyn zrozumie, że współpracy nie można nikomu odgórnie narzucić, że można ją tylko wspólnie uzgodnić, wówczas możliwe będzie znalezienie rozwiązania zadowalającego wszystkie zainteresowane strony. W przeciwnym razie…

Cóż. Brexitowe „przeciąganie liny” trwa, a nastroje anty-establishmentowe oraz niepodległościowe znacząco się nasiliły.

Niepokorni posłowie SNP, którzy solidarnie wyszli z Izby Gmin, są we własnym kraju traktowani nieomal jak bohaterzy narodowi. Sama zaś Szkocka Partia Narodowa zyskała od 12 czerwca już ponad 5000(!) nowych członków.

Na horyzoncie coraz wyraźniej majaczy kolejne referendum niepodległościowe…

Posted on 18 czerwca 2018, in Alba, Breataine Moire, Cymru. Bookmark the permalink. 36 Komentarzy.

  1. No cóż … obserwując to z wyspy obok oraz będąc blisko granicy z Irlandią Północną, ciekawa jestem czy Anglikom zmięknie rura. Na razie wykonują niewprawne ruchy jak tu mieć ciasteczko i je zjeść. Bo granicy pomiędzy nami i północą nikt nie chce, ale na szczeblu najwyższym trudno powiedzieć, czy będzie to możliwe do osiągnięcia. W końcu Zjednoczone Królestwo chciało być samo, więc dlaczego ma nie mieć granicy?

    • A wszystko to pewnie i tak odbije się rykoszetem na „zwykłych” mieszkańcach… Ale trzeba być dobrej myśli 🙂 Polityka jest w ogóle bardziej potłuczona niż kilo gwoździ…

      • No ale Ci mieszkańcy po angielskiej stronie tak sobie to umodzili oszukani bzdetami o wielkim kraju. Wielki to on był w XIX wieku, teraz to kropka na mapie.

        • Chyba każdy kraj cierpi na jakiś rodzaj manii wielkości, a ludzie dodatkowo lubią wspominać dawne dobre czasy 😉 Myślisz, że dlaczego Amerykanie Trumpa wybrali?? Jednym z jego hasełek było przecież: „Make America Great Again”…

        • No tak, ale to tylko znaczy jak wielkie jest niedowartościowanie. Komu z poczuciem wartości własnej pasowałyby takie drętwe hasełka 🙂

        • I tutaj Kochana dotknęłaś sedna Brexitu, Ameryki, Irlandii Północnej, Polski, czy Katalonii – KOMPLEKSY. Jakaś niesamowita fala narodowych kompleksów szaleje teraz po świecie…

        • Kompleksy pojawiły się wraz z kwestią uchodźców, prawica gra na tych emocjach przedstawiając mieszkańców danego kraju jako lepszych, gdy tymczasem mieszkamy tu gdzie mieszkamy przez przypadek i nie ma być z czego dumnym. To tak jakby być dumnym z tego, że ma się proste nogi.

          Dodatkowo zwykli obywatele nie widzą tego, że mania dzielenia na mniejsze kraiki służy tylko jednemu – żeby miernoty dyplomatyczne, które nic nie znaczą politycznie w całej Europie, mogły mieć swój mały folwark na którym rządzą. Przeciętnemu obywatelowi granice i podziały państwowe życie codzienne tylko utrudniają.

        • Nastawianie jednych przeciwko drugim, kryzysy, granice i uchodźcy – niewielu ludzi cokolwiek z tego wszystkiego rozumie, tak myślę, a jeszcze mniejszą liczbę to wszystko obchodzi. Ludzie na co dzień nadal zastanawiają się przede wszystkim jak związać koniec z końcem…

        • Ale właśnie te decyzje wpływają na to czy łatwo czy trudno związać koniec z końcem. Natomiast przeciętny obywatel daje się unieść bzdurnym marzeniom o mocarstwowości nie widząc, że chodzi o to, aby jakiś Romek lub Kazik mogli zostać prezydentem. A że prezydentem grajdołka o żadnym znaczeniu … to się ignoruje 🙂

        • I tu wracamy do początku dyskusji pozycja czy rozmiar kraju już dawno przestały się liczyć. Dorwiesz się do koryta: nieważne czy to sołectwo Pcimia Górnego, czy Pałac Prezydencki…. „O! Jestem szycha! Jestem wielki! Mam wpływ! Mam kasę! Zmienię świat!” 😀 Mania wielkości!

  2. Wow! Robi się gorąco… 😦
    Nie dziwię się szkockim nastrojom w tejże sytuacji.
    No bo jak można, ot tak, „zawiesić” nadane prawa i przywileje?
    To faktycznie wbrew zasadom autonomii…
    Albo po prostu ja czegoś nie zrozumiałam… :/

    • Zrozumiałaś wszystko doskonale 🙂 Pod względem, o którym tu piszę, Wielka Brytania jest teraz beczką prochu. Wszystko jest możliwe, bo nikt nie wie, jak to zakończy. Oby doszło do jakiegoś porozumienia…

  3. Rząd już nie raz pokazał swoją prawdziwą twarz, więc nawet mnie to nie dziwi. Mam tylko nadzieję, że brexit nie skończy się wojną domową…

    • Z zasady staram się być optymistą, ale sytuacja w tamtym rejonie jest taka obecnie, że chyba nawet takie rozwiązanie nie jest wykluczone…

      • Niestety… A mogłoby być tak pięknie tylko ludziom odbija z powodu takiej głupoty jaką jest brexit

        • Z doświadczenia wiem, iż rozmiar głupoty jest wprost odwrotnie proporcjonalny do stopnia ludzkiego zacietrzewienia tą głupotą 😉

          Przecież w Brexicie chodzi generalnie o WYJŚCIE UK z Unii, nie? Jedni z drugimi się spotykają i kawa na ławę:
          – Słuchaj Unio, znudziła mi się zabawa z Wami, ja wychodzę z tego układu. Przestajemy uznawać Wasze prawa i wracamy do swoich, sprzed wstąpienia – z małą poprawką na dzisiejsze realia…
          – OK, Wasza wola. Zostawcie tylko nasze prawa lokalnie w Szkocji, bo oni nie chcą się żegnać…
          – Jasna sprawa. Oni i tak już mają szeroką autonomię…

          Prawda, że dużo prościej? 🙂

        • Pewnie. Tylko niestety politycy są chyba głupsi od buta, że na tak proste rozwiązanie nie chcą wpaść…

        • Wiesz jak to jest, władza i pieniądze uderzają im do głowy. A dodatkowo spora część osób na tych stanowiskach w ogóle nie powinna była się tam znaleźć. I stąd wszelkie komplikacje, wojny i kłopoty na świecie…

        • Niestety to jest najgorsze. Ludźmi powinno rządzić cokolwiek byle nie ludzie. Istniałaby wtedy szansa na poprawę.

        • I byle nie ich właśni krajanie…. Nie na darmo o Polakach np. od XIX wieku krąży powiedzenie, że nie potrafimy sami sobą rządzić i potrzebujemy zawsze obcego bata, żeby naprawdę się zjednoczyć. Smutne to troszkę…

        • Widać to w sumie na dzisiejszym przykładzie, że ludzie potrafią się podzielić z powodu niedzielnego obiadu…

        • Im większa durnota i mało znaczący drobiazg, tym głębsze podziały…

        • Dokładnie, lepiej bym tego nie ujął!

        • Poważnie? Dziękuję 🙂

  4. Też mi się wydawało, że to całe wyjście z UE wcale nie będzie takie proste, jak wszyscy myśleli

  5. No to mają Szkoci niezłą zagwozdkę, a w ogóle kto chciał tego Brexitu, skoro teraz żałują… to podobnie jak u nas, znajdź dzisiaj kogoś, kto głosował na PiS…

    • Myslę, że głównie chcieli tego nacjonaliści oraz wyborcy Konserwatystów…

      • Robert - MojaSzkocja.com

        tu bym się nie zgodził… to wszystko nie było/nie jest takie proste…
        weźmy na początek samą Szkocję – ogólnie głosowano – 62% na Unię – ale największa przewaga była w dużych miastach – np Edynburg
        w hrabstwie Angus (tradycyjny bastion SNP) to już tylko 55% głosów na Unię…
        Wielu wyborców SNP głosowało za wyjściem z Unii, był to równy częsty wybór elektoratu Laborzystów

        W Anglii również bardzo wielu Laborzystów głosowało za wyjściem.

        Ciężko postawić jakąś jednoznaczną, jasną linię wśród preferencji politycznych.

        generalnie im młodsi wyborcy, oraz im lepiej wykształceni tym częściej głosowali za pozostaniem UK w Unii

        • Pamiętam, jak pisałem o szkockim referendum pisałem o tej różnicy w głosowaniu na szczeblu lokalnym. Nie pamiętam już szczegółów, ale to właśnie, że była spora różnica w porównaniu do „oficjalnych” wyników.

  6. Polityka….ech, żyjemy w ciekawych czasach… Myślę że Szkoci jednak tak szybko nie oddadzą swoich wywalczonych praw…
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

  7. Wspaniała notka, dawno nie czytałem podobnej. Masz Celcie zacięcie publicystyczne, i chociaż wiem, że nie jestem najważniejszy w tym blogu, wolę Cię takiego jak tu, niż gdy fascynujesz się skróceniem włosów przez celebrytkę Meghan.

    • O rany! Torlinie… Dziękuję bardzo. Pojęcia nie masz jak mnie ucieszyły i wzruszyły Twoje słowa 🙂 Co do zacięcia to nie wiem, ale przez całe gimnazjum marzyłem o dziennikarstwie 😀 I zawód dziennikarza do dzisiaj jest mi bliski. Co się tyczy drugiej kwestii, zapewniam Cię, że AŻ TAKIEGO bzika na punkcie tej rodziny nie mam… 😀

      Pozdrawiam Cię gorąco!

  8. Twój rozważny głos przybliża sprawę brexitu wielu osobom.Żyjemy w trudnych, ciekawych czasach.
    Serdecznie pozdrawiam

Dodaj odpowiedź do mefistowy Anuluj pisanie odpowiedzi

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.